Tak na marginesie to relacji o zniszczonych czołgach jest cała masa. Jeśli by im wszystkim wierzyć to Panzerwaffe w połowie września nie powinna mieć już ani jednego czołgu. Polacy często nadużywają słowa zniszczony. Ponad to często mylili samochody pancerne (a nawet transportery półgąsienicowe) z czołgami. Zniszczenie czołgu (szczególnie przedniego pancerza) przy pomocy ckm-ów nawet w 1939 nie było możliwe. Sądzę że należy do takich relacji podchodzić ostrożnie. Być może był to sam. panc. Sd.Kfz.221 (albo starszy model) z pancerzem 5 - 8 mm (czyli jak już pisałem w sprzyjających okolicznościach osiągalnym dla amunicji karabinowej)LESZEK pisze:Tak na marginesie. Jest relacja kawalerzystów z 1-go pułku kawalerii KOP o zniszczeniu niemieckiego czołgu ( chyba Pzkw.II ) tylko i wyłącznie ogniem kilku cekaemów bijących w przedni pancerz tego tego czołgu. Jak to określono : 3-4 cekaemy "bijące w punkt". Czołg został zniszczony, nie uszkodzony. Czytałem o tym ( numeru nie pamiętam ) w miesięczniku WPH, gdzie jest cały artykuł poświęcony walkom 1 pkaw. KOP ppłk. Felikas Kopcia.
Tankietki.
Czołgi niemieckie (poza modelami czeskimi) miały pancerz spawany, więc o "ścięciu nitów" nie ma co marzyć bo ich nie było. Odstrzelenie zaś wszystkich nitów nawet na jednej płycie pancernej przy pomocy ckm-ów można włożyć między bajki. Nawet gdyby zdarzył się taki przypadek to i tak można zastosować twierdzenie że "wyjątek potwierdza regułę" że jest to nieprawdopodobne.Horus pisze: Też czytałem o zniszczonych czołgach przez ogień ckm. Powodował on w czołgach nitowanych, ścięcie tych nitów w wyniku czego płyty się rozchodziły i możliwa była penetracja wnętrza pojazdu. Zdarzały się też pęknięcia spawów z takim skutkiem ja wyżej.
Re: Pancerz.
Hej
Może to być poszlaka za tym, że francuskie czołgi dostarczone do Polski miały nowoczesną francuską amunicję ppanc. w postaci takiego "supershota"
wz.1935. Był to pocisk podkalibrowy (czy rdzeniowy jak kto woli), chociaż chyba ze stalowym rdzeniem, o prędkości pocz. 600 m/s.
Dzięki za ciekawą informację!voodoo34 pisze:. Jak badali odporność swoich czołgów (T 26 jeśli się nie mylę) na ogień z armatki SA 18 (!!!) z czołgu R-35 (zdobytego na Polakach) to okazało się że ze 100 m przebija wieżę ich czołgu na wylot !!!
Może to być poszlaka za tym, że francuskie czołgi dostarczone do Polski miały nowoczesną francuską amunicję ppanc. w postaci takiego "supershota"

Polski mauser i inne.
voodoo34!
W Polsce produkowano w fabryce w Skarżysku pełen asortyment naboi do broni 7,92 mm. W tym i pociski ppanc. do tej broni, zreszta różnego rodzaju.
Jeżeli polemizujesz ze mna precyzując, że Ur wybijał korek o średnicy 3 kalibrów to 3x8=24 mm a nie ok. 20 mm, ja napisałem , że ok 30 mm. Jaka to różnica?
Piszesz też, że rykoszetowanie zwykłej amunicji ppanc. to kolejna bajeczka, następnie ani słowa, o tym tylko o jakiś próbach poligonowych Ur-a.
W Polsce produkowano w fabryce w Skarżysku pełen asortyment naboi do broni 7,92 mm. W tym i pociski ppanc. do tej broni, zreszta różnego rodzaju.
Jeżeli polemizujesz ze mna precyzując, że Ur wybijał korek o średnicy 3 kalibrów to 3x8=24 mm a nie ok. 20 mm, ja napisałem , że ok 30 mm. Jaka to różnica?
Piszesz też, że rykoszetowanie zwykłej amunicji ppanc. to kolejna bajeczka, następnie ani słowa, o tym tylko o jakiś próbach poligonowych Ur-a.
Re: Polski mauser i inne.
Hej
Mówiąc ściśle ty pisałeś że pocisk z "Ur"-a wybijał w pancerzu otwór o średnicy 3-4 cm. A w literaturze podają że był to otwór o średnicy 2-3 kalibrów czyli 16-24 mm. Chyba jest różnica...?graba pisze:voodoo34!
Jeżeli polemizujesz ze mna precyzując, że Ur wybijał korek o średnicy 3 kalibrów to 3x8=24 mm a nie ok. 20 mm, ja napisałem , że ok 30 mm. Jaka to różnica?
Amunicja ppanc.
W czasie mojego pobytu w SPR w Elblągu, major od "ogniowego" opowiadał o pracy doktorskiej jego kolegi. Praca była na temat odporności transportera SKOT na ostrzał z broni małokalibrowej.
Skot wytrzymywał ostrzał z amunicji zwykłej broni TT, P-63, P-64, Kałach, PK, Mosin.
Z kolei amunicja ppanc. nawet z kałacha dziurawiła jego pancerz, nie mówiąc o PK czy Mosinie.
Pancerz Skota był grubości chyba 10/15-20mm z blach lepszej jakości/odporności jaką w 1939 roku miały czołgi. Grubość podobna.
Natomiast rzeczą bezsporną jest to, że w broni małokalibrowej możliwości penetracji pancerza są tylko na bardzo małym dystansie. I spadają dramatycznie z każdym metrem odległości.
PS. Kolega majora nie dokończył pracy, "góra" zabroniła kontynuacji pracy, ponieważ płynące z niej wnioski były nie do przyjęcia.
Skot wytrzymywał ostrzał z amunicji zwykłej broni TT, P-63, P-64, Kałach, PK, Mosin.
Z kolei amunicja ppanc. nawet z kałacha dziurawiła jego pancerz, nie mówiąc o PK czy Mosinie.
Pancerz Skota był grubości chyba 10/15-20mm z blach lepszej jakości/odporności jaką w 1939 roku miały czołgi. Grubość podobna.
Natomiast rzeczą bezsporną jest to, że w broni małokalibrowej możliwości penetracji pancerza są tylko na bardzo małym dystansie. I spadają dramatycznie z każdym metrem odległości.
PS. Kolega majora nie dokończył pracy, "góra" zabroniła kontynuacji pracy, ponieważ płynące z niej wnioski były nie do przyjęcia.
Re: Amunicja ppanc.
Hej
Trochę nam się offtopic robi ale trudno...
Z tego co napisałeś, wynika że odpowiada to mniej więcej współczesnej klasie odporności III (zwykłe pociski karabinowe). To trochę mało jak na transporter opancerzony...
Trochę nam się offtopic robi ale trudno...
Kurcze, ciekawy temat... szkoda że gość nie dokończył testówgraba pisze:W czasie mojego pobytu w SPR w Elblągu, major od "ogniowego" opowiadał o pracy doktorskiej jego kolegi. Praca była na temat odporności transportera SKOT na ostrzał z broni małokalibrowej.
Skot wytrzymywał ostrzał z amunicji zwykłej broni TT, P-63, P-64, Kałach, PK, Mosin.
Z kolei amunicja ppanc. nawet z kałacha dziurawiła jego pancerz, nie mówiąc o PK czy Mosinie.

Tu jest rozpisany troszkę bardziej szczegółowo pancerz SKOTa http://softland.com.pl/aerojac/aaa/skot/skot.html mówiąc w skrócie 6-12 mm a większość płyt 8-10. Więc jednak cieńszy trochę niż te czołgi.graba pisze: Pancerz Skota był grubości chyba 10/15-20mm z blach lepszej jakości/odporności jaką w 1939 roku miały czołgi. Grubość podobna.
Re: Pancerz.
Raczej pancerz sowieckich czołgów był tak kiepskiej jakości. Może brakowało blach pancernych do wykonania planu rocznego i władowali zwykłe blachy by się ilość wyprodukowanych wozów zgadzała (żeby ktoś nie dostał kulki za nie wykonanie planu). U Sowietów wszystko było możliwe.Speedy13 pisze:
Dzięki za ciekawą informację!
Może to być poszlaka za tym, że francuskie czołgi dostarczone do Polski miały nowoczesną francuską amunicję ppanc. w postaci takiego "supershota"wz.1935. Był to pocisk podkalibrowy (czy rdzeniowy jak kto woli), chociaż chyba ze stalowym rdzeniem, o prędkości pocz. 600 m/s.
Re: Polski mauser i inne.
Niestety amunicji wolframowej nie produkowano, a na takową się powoływałeś. Oczywiście że w Polsce produkowano pełny asortyment amunicji do Mausera i pochodnych polskich konstrukcji tylko że była to polska amunicja, a nie niemiecka którą tu do porównania przywołałeś. Np. polski pocisk p-panc typu P przebijał 15 mm płytę stalową ze 170 m. I co z tego ? Wozy bojowe budowano ze stali pancernej więc przebijalność spadała drastycznie.graba pisze:voodoo34!
W Polsce produkowano w fabryce w Skarżysku pełen asortyment naboi do broni 7,92 mm. W tym i pociski ppanc. do tej broni, zreszta różnego rodzaju.
Różnica jest taka że ja użyłem słowa około (20 mm) bo takie są relacje z użycia tej broni. Ty zaś jednoznacznie napisałeś 3 - 4 cm, tworząc kolejny "mit września" których na forach dyskusyjnych i w literaturze tematu nie brakuje, więc po co dokładać kolejne.graba pisze:Jeżeli polemizujesz ze mna precyzując, że Ur wybijał korek o średnicy 3 kalibrów to 3x8=24 mm a nie ok. 20 mm, ja napisałem , że ok 30 mm. Jaka to różnica?
W sumie był to cytat, a odnosił się do błędnej informacji z Twojej strony jakoby amunicja p-panc była mało skuteczna przy pochylonym pancerzu. Jak zauważyłeś to dla Ur-a pochylenie pancerza o 30 stopni nie stanowiło przeszkody.graba pisze:Piszesz też, że rykoszetowanie zwykłej amunicji ppanc. to kolejna bajeczka, następnie ani słowa, o tym tylko o jakiś próbach poligonowych Ur-a.
Jeżeli byłoby tak jak twierdzisz, to byłoby już wiadomo od kiedy japończycy rozpoczęli proces miniaturyzacji. Podobieństwa muszą występować, Light Tank Mk.I i 94 TE-KE miały wspólnego przodka. Nikt nie powie że 7TP był wzorowany na T-26, ten zaś na M11/39. Tak poważnie, to wydaje mi się że gdyby był wzorowany na Mk.I to miałby chociaż zbliżone wymiary. Poszukam jeszcze więcej zdjęć maluchów od obydwóch wyspiarzy i się kategorycznie wypowiem. Problem z tym że np.podpis " 94 TE-KE" znajduje się pod zdjęciem 97 TE-KE czy też 2 KE-TO. Na razie pozostanę przy swoim, ale fanatykiem nie jestem, może przekonasz mnie prędzej niż ja sam.voodoo34 pisze:Pierwszy czołg lekki Vickersa Light Tank Mark I (w 1928 Vickers wchłoną Carden Loyd Tractor Company) powstał już w 1929. Japoński type 94 w 1933. zresztą jak się popatrzy na układ konstrukcyjny tego czołgu analogia do czołgu brytyjskiego jest oczywista. Bryła kadłuba, podwozie wzorowane na podwoziu Horstmanna. Jedyną różnicę stanowi silnik umieszczony z przodu.Horus pisze: Obawiam się że mam rację. Konstrukcja japońska i brytyjska powstały w tym samym czasie, różnica ok. pół roku. No i czołgi brytyjskie miały nadal silnik z tyłu kadłuba, stąd też ta imponująca wysokość dochodząca do dwóch metrów.