Czołgi francuskie - ogromne możliwości, kiepski pomysł
Czołgi francuskie - ogromne możliwości, kiepski pomysł
Tytułem tematu nie odkrywam Ameryki. Stosując znaczące uproszczenie można powiedzieć, że wszyscy robili takie same czołgi, a Francuzi inne. W zdecydowanej większości były powolne, co było decyzją świadomą, niemal wszystkie miały jednoosobowe wieże i grube pancerze opdlewane. Z uzbrojeniem było różnie, z jednej strony niezła armata 47mm, z drugiej strony stary 37-milimetrowy dziwoląg. Radiostacja - jak automatyczna klimatyzacja w dzisiejszych samochodach - tylko w wyszukanych modelach, może przesada, ale dowódca w nawale obowiązków nie miał już czasu na obsługę radia.
Teraz gdyby odwrócić cała sytuację. Załóżmy, że korzystając z tego co umożliwiała francuska zbrojeniówka buduje się czołgi podporządkowane innej doktrynie. Nie wymagając cudów weźmy na tapetę R-35 lub R-40, dla przykładu. Mamy już maszynę o pancerzu powyżej 40mm (rewelacja), teraz gdyby wieża była 2-osobowa, z armatą jak R-40 (czyli długolufowa 37mm) - to daje bardzo przyzwoity rezultat. Prędkość pozostaje słaba, ale gdyby odchudzić pancerz - mocno z tyłu, trochę z boku - może dobijemy do 30km/h. Nadal pozostaje to samo zawieszenie, nietrwałe i wyczerpujące załogę - trudno, trzeba je poprawić, wstawić nowe, albo czesto wymieniać (dobierając niemarudnych załogantów). A gdyby podobnej analizie poddać H-35, z mocniejszym silnikiem? Tu osiągnąć można o wiele więcej.
Przykład najpopularniejszego, a do tego dość słabego francuskiego czołgu, czyli R-35, pozwala postawić tezę, że możliwości produkcyjne Francji pozwalały produkować bardzo dobre, jak na owe czasy, czołgi. W zasadzie bezkonkurencyjne. Szkoda.
Teraz gdyby odwrócić cała sytuację. Załóżmy, że korzystając z tego co umożliwiała francuska zbrojeniówka buduje się czołgi podporządkowane innej doktrynie. Nie wymagając cudów weźmy na tapetę R-35 lub R-40, dla przykładu. Mamy już maszynę o pancerzu powyżej 40mm (rewelacja), teraz gdyby wieża była 2-osobowa, z armatą jak R-40 (czyli długolufowa 37mm) - to daje bardzo przyzwoity rezultat. Prędkość pozostaje słaba, ale gdyby odchudzić pancerz - mocno z tyłu, trochę z boku - może dobijemy do 30km/h. Nadal pozostaje to samo zawieszenie, nietrwałe i wyczerpujące załogę - trudno, trzeba je poprawić, wstawić nowe, albo czesto wymieniać (dobierając niemarudnych załogantów). A gdyby podobnej analizie poddać H-35, z mocniejszym silnikiem? Tu osiągnąć można o wiele więcej.
Przykład najpopularniejszego, a do tego dość słabego francuskiego czołgu, czyli R-35, pozwala postawić tezę, że możliwości produkcyjne Francji pozwalały produkować bardzo dobre, jak na owe czasy, czołgi. W zasadzie bezkonkurencyjne. Szkoda.
Wszyscy robili takie same, Francuzi inne, ale za to niektórzy próbowali używać czołgów jak Francuzi, nie mając francuskich czołgów.
Idąc za przykładem R-35. Czym on tak naprawdę był? Ano tym samym czym dla Niemców Panzer IV i StuGi a dla sowietów T-26. Francuzi i sowieci mieli jako dodatek czołgi średnie i ciężkie, podczas gdy Niemcy zadowolili się tym czym mieli. Historia zweryfikowała koncepcję czołgu/działa "szturmowego" w różny sposób. Francuzi z przymusu wykorzystywali R-35 jak normalnego czołgu. Niemcy darowali sobie oryginalną rolę swoich pojazdów, zmieniając je w niszczyciele czołgów, natomiast sowieci zamienili T-26 na T-34.
Koncepcja wykorzystania czołgów jako wsparcia dla piechoty okazała się moim zdaniem słuszna, Francuzom zabrakło jedynie głębi operacyjnej i nieco uporu.
Idąc za przykładem R-35. Czym on tak naprawdę był? Ano tym samym czym dla Niemców Panzer IV i StuGi a dla sowietów T-26. Francuzi i sowieci mieli jako dodatek czołgi średnie i ciężkie, podczas gdy Niemcy zadowolili się tym czym mieli. Historia zweryfikowała koncepcję czołgu/działa "szturmowego" w różny sposób. Francuzi z przymusu wykorzystywali R-35 jak normalnego czołgu. Niemcy darowali sobie oryginalną rolę swoich pojazdów, zmieniając je w niszczyciele czołgów, natomiast sowieci zamienili T-26 na T-34.
Koncepcja wykorzystania czołgów jako wsparcia dla piechoty okazała się moim zdaniem słuszna, Francuzom zabrakło jedynie głębi operacyjnej i nieco uporu.
Mówiąc o czołgach francuskich musimy wziąć pod uwagę przedewszytkim doktrynę wojenną Francji, a więc obronę. Francuzi budowali czołgi obronne, będące ruchomymi stanowiskami artylerii. Ich pomysł na czołg wywodził się z ich doktryny wojskowej. "Defensywa jest tańsza niż ofensywa" słowa Philipe Petiana.
To wiemy, tak było i taki był "wybór" Francji, dyskusja o doktrynie to pomysł na inny temat. Ja proponuję spojrzeć na sprawę w takim ujęciu:Czesław pisze:Mówiąc o czołgach francuskich musimy wziąć pod uwagę przedewszytkim doktrynę wojenną Francji, a więc obronę. Francuzi budowali czołgi obronne, będące ruchomymi stanowiskami artylerii. Ich pomysł na czołg wywodził się z ich doktryny wojskowej. "Defensywa jest tańsza niż ofensywa" słowa Philipe Petiana.
Jak wyglądałyby siły pancerne nad Sekwaną, gdyby decydenci odstąpili od doktryny rodem z I wojny Swiatowej?
O ile się nie mylę Francuzi mieli 8 DZmot (planowano 10) 4 DPanc (nie wiem w jakim stadium organizacyjnym i czy planowano następne) 4LekkieDZmech (odpowiednik Niem. DPanc, w różnym stadium organizacyjnym, chyba planowano następne, np. Polska LDZmech...). DPanc miały być uzbrojone w czołgi ciężkie, a LDZMech w średnie Somua S-35. Zarówno DPanc jak i DZmech, miały po cztery bata czołgów, z tym że z braku czołgów ciężkich i średnich dwa bat. miały na stanie lekkie H-35/39 (dlatego odmówiono Polsce S-35, gdyż Francuzom go brakowało). Prócz tego inne pododdzieły, ale DZmech miały BZmot, a DPanc tylko bat. zmot. Oczywiście gros czołgów przeznaczony był do wsparcia piechoty...
Trochę o organizacji francuskich dywizji i nie tylko tutaj --> http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?t=3972
Trochę o organizacji francuskich dywizji i nie tylko tutaj --> http://www.dws.org.pl/viewtopic.php?t=3972
- Von Slavek
- Porucznik
- Posty: 485
- Rejestracja: pt lut 09, 2007 3:27 pm
- Von Slavek
- Porucznik
- Posty: 485
- Rejestracja: pt lut 09, 2007 3:27 pm
Czytając o B-1bis niszczących po kilkanaście czołgów niemieckich zanim skończyło się im paliwo/amunicja, lub zanim zniszczyły je falki 8,8cm. Nasuwa mi się refleksja, iż francuskie konstrukcje nie były takie złe. Przechodziły naturalną ewolucję jak wszędzie np: H-35 w H-39, R-35 w R-40, B-1bis w B-1ter (gdzie pogrubiono pancerz, zastosowano mocniejszy silnik, dodano mechanika i inne usprawnienia). U nas również podobnie postępowano Vickers-->7TP-->9TP, 10TP-->14TP itd... Po prostu niemiecka doktryna, determinacja, nowatorskie spojrzenie na prowadzenie walki i determinacja okazała się zabójcza. W swych śmiesznych PzKpfn I i PzKpfn II podbili pół Europy...
Paradoksalnie gdy Niemcy posiadali najlepsze czołgi jak Pantera czy Tygrys przegrali...
Paradoksalnie gdy Niemcy posiadali najlepsze czołgi jak Pantera czy Tygrys przegrali...

Dopóki załogę miały dwuosobową [ kłopoty z dowodzeniem np. R- 35 w walce ] , średnio się spisywały . Później - dużo lepiej , zwłaszcza z lepszymi działami niż to nieszczęsne działko do zwalczania gniazd cekaemów Puteaux SA wz. 1918 [ natomiast w naszych samochodach pancernych Wz. 29 i Wz. 34 całkiem nieźle się ono spisywało ] .