Czy "Łoś" był potrzebny ?

Artyleria, lotnictwo, broń strzelecka, pojazdy, kawaleria, marynarka wojenna, fortyfikacje - czyli wszystko o sprzęcie, ekwipunku i broni wszystkich stron wojny. Organizacja i struktura wojsk.
ODPOWIEDZ
flugzeug30

Post autor: flugzeug30 » pn kwie 06, 2009 4:17 pm

Łoś wymagał dużo wyższej kultury technicznej niż Karaś- tej zaś mechanicy naszego lotnictwa często ( mimo szkolenia ich od pewnego momentu na Łosie, częściowo nie mieli ). No i był i tak nie bardziej wrażliwy na uszkodzenia niż Karaś. I Karaś był tańszy w eksploatacji ( tu mogę się akurat mylić; poszukam danych na ten temat ).
Poza tym samolot dwusilnikowy, nawet z silnikami gwiazdowymi ( te z rzędowymi były już niezwykle podatne na wypadki przy postrzelaniu jednego silnika, nawet brytyjskie myśliwce nocne Beaufightery Mk. I i Mosquito z bardzo niezawodnymi silnikami Rolls Royce Merlin - choć to może akurat zły przykład; ale podobne problemy były z samolotami bombowymi Wellington Mk. II, też z Merlinami) był dużo bardziej podatny na niestabilność w locie i związane z nią wypadki, niż uszkodzony samolot jednosilnikowy ( np. Douglasy SBD- 3 w bitwie pod Midway ).

Co prawda ja osobiście jestem zdecydowanym Karasiofilem, więc mój sąd może być [ i jest zapewne ] stronniczy.

Generalnie jednak- PAX ! PAX ! PAX !. Leszku i Horusie, nie zabierajcie się z forum, proszę !.

Speedy13

Post autor: Speedy13 » śr kwie 08, 2009 10:05 am

Hej
flugzeug30 pisze:Łoś wymagał dużo wyższej kultury technicznej niż Karaś- tej zaś mechanicy naszego lotnictwa często ( mimo szkolenia ich od pewnego momentu na Łosie, częściowo nie mieli ).
No ale to jest cena jaką trzeba zapłacić za każdą nowoczesną broń - przypuszczam że maczugi i łuki też kiedyś wymagały wysokiej kultury technicznej w porównaniu z kijami i kamieniami, co spędzało sen z powiek zbrojmistrzom epoki kamiennej... :D
flugzeug30 pisze: I Karaś był tańszy w eksploatacji ( tu mogę się akurat mylić; poszukam danych na ten temat ).
Nawet bez szukania można to uznać za prawdopodobne: jeden silnik a więc mniej części, mniej smarów, mniej do przeglądu itd. A do tego brak chowanego podwozia a więc jedna instalacja mniej.

A tu cię trochę przytnę...
flugzeug30 pisze:
Poza tym samolot dwusilnikowy, nawet z silnikami gwiazdowymi ( te z rzędowymi były już niezwykle podatne na wypadki przy postrzelaniu jednego silnika, [...] był dużo bardziej podatny na niestabilność w locie i związane z nią wypadki, niż uszkodzony samolot jednosilnikowy ( np. Douglasy SBD- 3 w bitwie pod Midway ).
... i się nie zgodzę. Są owszem przykłady odmienne; jednak zdecydowana większość samolotów dwusilnikowych jest w stanie kontynuować lot na jednym silniku w razie awarii drugiego. Może i są przy tym narażone na niestabilność w locie, ale samolot jednosilnikowy nie jest na nią narażony głównie dlatego, że po utracie silnika o żadnym locie nie ma mowy, w pewnych warunkach można co najwyżej chwilę poszybować zanim się spadnie.

flugzeug30

Post autor: flugzeug30 » śr kwie 08, 2009 4:21 pm

To ja cię też trochę przytnę :D .

Po pierwsze... jest a nie nie jest narażony na niestabilność w locie- zrobiłeś tu tzw. czeski błąd ( OIDP ), sam sobie zaprzeczyłeś.

Po drugie... są przykłady samolotów dwusilnikowych przepadających w locie, po awarii czy uszkodzeniu nawet jednego z silników gwiazdowych- takich, jak brytyjski Bristol Beaufort Mk. I z silnikami Bristol Taurus ( silniki P&W R- 1830 w Mk. IA/II/VIII były o wiele stabilniejsze, dużo mniej awaryjne i ogólnie dużo lepsze od Taurusów ), też nawet brytyjski Bristol Beaufighter w wersjach z silnikami Bristol Hercules.

Silniki w układzie gwiazdy ( Pegasus, Cyclone. BMW 132 itp. ), były ( o ile dobrze kojarzę )- prostsze w obsłudze, mniej zużywało się w nich benzyny, oleju i smarów- lepiej znosiły też przestrzelenia w walce ( SBD- 3 Lt. Cdr. Clarence Wade Mc. Clusky'ego. dowódcy ataku na " Akagi ", Soryu " i " Kaga " w bitwie o Midway, uciekał przecież na dystansie kilku kilometrów przez japońskimi Zerami z " Hiryu ", miał przestrzelony cylinder w swoim silniku Cyclone R- 1820- 52 ( gwiazda 9 cyl. )- a jednak- z trudem, bo z trudem, ale dociągnął na swój macierzysty lotniskowiec ( USS " Enterprise " ) ).
Takie silniki miał Łoś- może jednak z silnikami w układzie podwójnej gwiazdy ( a dostępne przecież już były- choćby w wersji z PZL- 24 czy PZL- 43- 14- cylindrowe ( 2x7 )nakomite francuskie silniki Gnome- Rhone z rodziny GR 14 N, o mocy wyższej, niż dość słabe Pegasusy Łosia, a przede wszystkim lepiej sprawujące się na dużych wysokościach ). Z tą akurat wersją Pegasusa osiągi Łosia na większych wysokościach bardzo spadały, jego pułap- tylko 5900 m. u Łosia B- był żenująco niski[/u] i nie mógł on, w przeciwieństwie do choćby do dysponującego wyższym o 1700 m. pułapem Karasia, czy nawet Czapli, uciec w chmury przed niemiecką OPL czy myśliwcami- zwłaszcza nie najszybszymi na większych wysokościach wersjami Bf 109 z silnikami Jumo 210. Tym, bardziej, że Łoś był w sumie niezłym średnim bombowcem, przy eskorcie np. Hurricaneów ( pilotowanych przez naszych ), byłby skuteczny. Też to nieszczęsne uzbrojenie...Masakra !.
No, ale tak to już bywa... ktoś nie pomyśli, a potem inni za to płacą...

ODPOWIEDZ