|
Boje o Zambrów i Andrzejewo - ostatnie walki 18 DP
Gdy
pierwszego września wybuchła wojna, niemiecki Wehrmacht
uderzył niemal na długości całej granicy z Polską. Niemal
gdyż Samodzielna Grupa Operacyjna Narew pod dowództwem
generała brygady Czesława Młot Fijałkowskiego broniąca
północnych rubieży kraju pozostawała bez styczności
z wrogiem. Jedynie batalion Obrony Narodowej Kurpie
został zaatakowany na przedpolach miasteczka Myszyniec
i odrzucony za miasto przez niemiecką pierwszą brygadę
kawalerii pułkownika Feldta. Nieprzyjaciel szybko wykorzystał
lukę w polskiej linii obronnej i na styku SGO Narew
z Armią Modlin front został przerwany, a niemieckie
wojska przez utworzoną wyrwę wprowadzali coraz więcej
swoich oddziałów, które w szybkim tempie parły na przeprawy
pod Różan.
Kompletnie zdezorientowane dowództwa obu polskich związków
operacyjnych na skutek wielu błędów i pomyłek praktycznie
nie przeciwdziałało, a podejmowane próby zmiany sytuacji
były chybione i doprowadziły do tego, że ułatwiły jednostkom
niemieckim przekroczenie Narwi, a potem także Bugu,
przez co nieprzyjaciel znalazł się na tyłach planowanego
polskiego frontu obronnego nad Wisłą.
W czasie tych wydarzeń gros sił SGO Narew tkwił
w okopach i fortach Ostrołęki, Nowogrodu, Osowca i Wizny.
Siódmego września pod Wizną pojawił się korpus pancerno
motorowy Guderiana, który przełamał pozycję mimo bohaterskiej
obrony i parł dalej naprzód zajmując do wieczora dziewiątego
września Zambrów i Tykocin, praktycznie zamykając w
kotle pozostające nad Narwią jednostki grupy. Jedyną
drogą wyjścia z okrążenia był kierunek południowo
wschodni i przeprawa w Siemiatyczach jednak nikt w sztabie
SGO Narew o tym nie wiedział.
Oddziały korpusu generała Guderiana przekraczające
pod Wizną Narew
Również dziewiątego września, mimo rozkazu Naczelnego
Dowództwa do odwrotu, w sztabie grupy padła propozycja
zwrotu zaczepnego, która niestety została zaakceptowana
przez Marszałka Śmigłego Rydza. Wynikała ona z kompletnie
zamazanego obrazu sytuacji na północy, jaki wyłaniał
się przed Naczelnym Wodzem i sztabem SGO Narew. Niemal
odcięte już od reszty kraju jednostki mogły uratować
się tylko szybkim i natychmiastowym odwrotem. Przedsięwzięte
uderzenie mimo lokalnego sukcesu spowodowanego zaskoczeniem
przeciwnika zostało przerwane. Generał Fijałkowski otrzymawszy
alarmujące meldunki o groźnym położeniu jego oddziałów
postanowił zmienić kierunek natarcia i przebijać na
południe przez obsadzony niemiecką 20 dywizją zmotoryzowaną
Zambrów, macierzysty garnizon 71 pułku piechoty 18 dywizji.
Bój o Zambrów 11 września 1939
Niemieckie jednostki ( 10 DPanc. I 20 DZmot.) wysłane
przez generała Guderiana w kierunku na Tykocin, Zambrów,
Czyżewo otrzymały rozkaz odcięcia polskich oddziałów
pozostałych między Narwią, a Bugiem i zniszczenie ich.
Początkowo była to tylko 10 DPanc. jednak szybko w ślad
za nią została pchnięta 20 DZmot. Obie dywizje dobrze
wiedziały o polskich wojskach dlatego szybko zajęły
najważniejsze węzły komunikacyjne znajdujące się na
przypuszczalnych drogach odwrotu Polaków spodziewając
się, że w krótkim czasie podejmą próby przebicia się
na południowy wschód.
Walka o Zambrów podyktowana była koniecznością przebicia
się przez linie wroga w kierunku na Nur nad Bugiem.
Była to już jedna z niewielu możliwości ucieczki z kotła
sił głównych 18 dywizji piechoty. Zdając sobie sprawę
z trudnego położenia oraz wolniejszego tempa marszu
dywizji niż obu brygad kawalerii, generał Młot Fijałkowski
rozkazał na dzień jedenastego września, uderzyć na miasto
i przez nie wyrwać się z zaciskającego się okrążenia.
Od południa z dywizją miały współdziałać Podlaska i
Suwalska Brygada Kawalerii.
Generał Podhorski wraz ze swoją Suwalską BK przekroczył
dziesiątego września szosę Zambrów Ciechanowiec i
stanął w miejscowości Rykacze, obsadzając Długobórz
i zamykając kierunek na Ostrów Mazowiecką. Podlaska
BK generała Kmicic Skrzyńskiego w tym czasie obsadziła
szosę na północ od Czyżewa organizując na niej zasadzkę,
w którą wpadały niewielkie niemieckie oddziałki i patrole,
które bez problemów likwidowano. Jak widać, obie brygady
zajęły obszar niezagrożony przez nieprzyjaciela i ograniczyły
się tylko do zabezpieczania niektórych kierunków, na
których przeciwnik działał tylko rozpoznawczo. W związku
z tym nie doszło niestety do współdziałania obu związków
taktycznych z 18 DP, która musiała radzić sobie sama,
co poniekąd przyczyniło się do jej katastrofy pod Andrzejewem.
W tej sytuacji dowódca 18 DP pułkownik Stefan Kossecki,
siłami 71 pułku piechoty, który zdążył w nocy z dziesiątego
na jedenasty września podejść pod Zambrów, postanowił
poprowadzić osobiście natarcie, które miało umożliwić
jego żołnierzom wydostanie się z zaciskającego się pierścienia,
nie czekając na siły główne przemęczonej dywizji. 33
pułk piechoty zbierał się dopiero we wsi Bacze Mokre
natomiast 42 pułk piechoty był w drodze do lasów Czerwony
Bór, a więc obie jednostki znajdowały się stosunkowo
daleko (około 10 kilometrów) od Zambrowa, zmęczone po
trudach odwrotowego marszu.
Zanim jednak doszło do boju o miasto, wydarzyła się
tragiczna historia w lesie na zachód od Długoborza.
Wówczas II batalion 71 pułku uderzył na las, w którym
w gęstej mgle stacjonowali kawalerzyści 1 pułku ułanów
Krechowieckich, aby zająć najdogodniejsze podstawy wyjściowe
do natarcie na Zambrów. W bratobójczym boju obie strony
poniosły duże straty, tym bardziej, że trudno było przerwać
walkę nawet po stwierdzeniu pomyłki gdyż we wschodniej
części atakowanego lasu faktycznie był nieprzyjaciel.
W tej tragicznej potyczce poległ m.in. podpułkownik
Jan Litewski, dowódca Krechowiaków.
W godzinach rannych jedenastego września rozpoczęła
się walka o Zambrów. Poszczególne oddziały pułku uderzyły
z pozycji: I batalion ze wsi Sędziwuje, II batalion
z północnego skraju lasu Wądołki-Bućki i III batalion
z pozycji wyjściowej z rejonie Zakrzewa Starego. O godzinie
6 uderzył III batalion 71 pułku piechoty na miejscowości
Pruszki i Jabłoń, a także północno zachodni skraj
miasta wsparty ogniem VI baterii 18 PALu i l baterii
18 DAC. Niemcy ostrzelali nacierających huraganowym
ogniem z cekaemów i artylerii, w wyniku, którego natarcie
utknęło. Około godz. 7.00 padł rozkaz natarcia na Zambrów
całością sił. Do południa III batalion zdołał opanować
Pruszki i Jabłoń, a także wedrzeć się na skraj miasta.
W tym sukcesie wydatnie pomogły wydzielone pododdziały
33 pułku piechoty, które zdobyły pobliskie wzgórze 128,
5 i ubezpieczyły III batalion od północy. Na tej pozycji
oddział majora Fobera przeszedł do obrony, jednak po
kolejnych silnych przeciwnatarciach niemieckich po godzinie
14 wycofał się niemal na pozycje wyjściowe. Około godziny
9: 30 II batalion 71 pułku uderzył w kierunku swoich
macierzystych koszar w Zambrowie. Już na początku natarcie
nieprzyjaciel zmasowanym ogniem zatrzymał oddział, który
ruszył do przodu dopiero dzięki wysunięciu na pierwszą
linię baterii haubic, która ostrzałem na wprost umożliwiła
rozwinięcie szturmu. Do godziny 14 trwały walki na przedpolach
Zambrowa, głównie obronne, gdyż Niemcy ciągłymi seriami
kontrataków zmusiły batalion do zalegnięcia. W walce
tej polskie oddziały poniosły wysokie straty, poległ
m.in. major Knapik, dowódca II batalionu. Podobny los
spotkał I batalion nacierający z rejonu wsi Sędziwuje.
Zatrzymany na przedpolu Zambrowa zaporą ognia niemieckiego
zatrzymał się w polu ponosząc ciężkie straty w wyniku
silnego ognia artylerii i ckm-ów nieprzyjaciela.
Zniszczony rynek Zambrowa po bitwie
Natarcie Polskie na przygotowanego przeciwnika nie
powiodło się w pierwszej próbie. Tylko III batalion
wraz z oddziałami 33 pułku piechoty odniósł pewne sukcesy
jednak nie mogąc wytrwać na zajętych pozycjach musiał
wycofać się ze względu na brak powodzenia natarcia pozostałej
części 71 pułku. Będący w sztabie 18 DP generał Młot
Fijałkowski obserwując efekty boju ocenił, że 71 pułk
piechoty jest wyczerpany i wykrwawiony. Nie dysponując
już odwodami oraz uważając, że otwarcie drogi na wschód
przez Zambrów jest niemożliwe, zadecydował, o przerwaniu
walki i wycofaniu oddziałów dywizji przez Czyżewo. Około
godziny 14 wydał rozkaz dowódcy 71 pułku podpułkownikowi
Zbijewskiemu oderwania się od nieprzyjaciela i wycofania
się w kierunku lasu Przeździecko i miejscowości Drogoszewo,
Łętownica i Srebrna, po czym opuścił sztab dywizji i
udał się na stanowiska Suwalskiej BK.
Rozkaz generała Fijałkowskiego nie dotarł do batalionów
71 pułku przed zmontowaniem kolejnego uderzenia na miasto
w godzinach wieczornych. Wykrwawione kompanie jeszcze
raz zerwały się do szturmu i po kilkugodzinnej, zażartej
walce często z użyciem bagnetów i kolb karabinów, około
północy wdarły się do centrum miasta opanowując Rynek.
Tam uderzenie zostało zatrzymane przez Niemców. Zambrów
płonął. Walki toczyły się o każdy dom, które stawały
się punktami oporu i niszczone były granatami i pociskami
artylerii. Pułk poniósł olbrzymie straty sięgające 40%
stanu. Poległ m.in. dowódca pierwszej kompanii I batalionu
kapitan Kudukis, dowódca pierwszej kompanii ckm kapitan
Dąbrowski, porucznik 18 pułku artylerii lekkiej Oćwieja,
dowódcy plutonów w 8 i 9 kompanii III batalionu podporucznik
Grużewski, podporucznik Michalewski i wielu innych.
Pułk zdobył wiele broni i amunicji, wziął około 200
jeńców. W tym czasie dostarczony został oddziałom rozkaz
dowódcy SGO Narew. Wyczerpane i osłabione stratami
bataliony zgodnie z rozkazem jeszcze nocą wycofały się
na pozycje wyjściowe i po krótkim odpoczynku rozpoczęły
marsz w kierunku Łętownicy.
Tak zakończyły się walki o Zambrów. Całkowite straty
Polskie w tym boju ocenia się na około 400 poległych
żołnierzy i oficerów oraz ponad tysiąc rannych. Tak
wielkich strat 71 pułk nie poniósł nawet w ostatnim
boju pod Andrzejewem. Straty Niemieckie są trudne do
oceny, niemniej szacuje się je również wysoko: około
250 300 zabitych oraz ponad 600 rannych, ponadto wzięto
w niewolę około 200 ludzi. Straty przeciwnika były mniejsze
gdyż niemieccy żołnierze bronili się w domach i zabudowaniach
miasta, ponadto wspierała ich znacznie silniejsza artyleria
i większa ilość broni maszynowej w oddziałach.
Dywizja spełniła swe zadanie i opanowała większość miasta
pomimo olbrzymich strat. Tym bardziej z tego powodu
boli fakt nie wykorzystania tego jakże obficie okupionego
krwią sukcesu. W czasie walk o Zambrów dwie brygady
kawalerii nie udzieliły wsparcia 18 DP niemal bezczynnie
oczekując aż krwawiąca jednostka przebije się przez
miasto. Nie wzięto absolutnie pod uwagę możliwości obejścia
od wschodu przez jednostki kawaleryjskie Zambrowa i
zaatakowanie przeciwnika od tyłu. Trzeba jednak pamiętać,
że ta niewykorzystana okazja wynikała ze zbyt późnego
dostarczenia rozkazów batalionom 71 pułku piechoty o
odejściu w kierunku Andrzejewa. Gdyby dostarczone zostały
na czas nie doszłoby do wdarcia się Polskich oddziałów
do miasta, a tym samym do okazji współdziałania, do
którego jednak powinno dojść już od początku jedenastego
września w szturmie na Zambrów.
Ostatnia bitwa 18 DP bój pod Andrzejewem
Po bitwie oddziały dywizji zgodnie z rozkazami spływały
na południe w rejon miejscowości Drogoszewo i Łętownica.
Dowódca 42 pułku piechoty, podpułkownik Malinowski meldował
dowódcy dywizji o godzinie 15, iż wraz ze swoim pułkiem
wycofał się do rejonu Sierzputy Marki. Stan pułku wynosił
około 1800 ludzi. Pułkownik Kossecki wydał rozkaz skierowania
pułku najkrótszą drogą do miejscowości Srebrna. Wycofywanie
33 pułku piechoty podpułkownika Stanka odbyło się dopiero
jedenastego września, gdy udało się zerwać z nieprzyjacielem
kontakt bojowy pod Łomżą. Pułk zebrał się we wsi Bacze
Mokre, a jego stan wynosił około 2000 żołnierzy i oficerów.
71 pułk zgrupował się w rejonie wsi Sędziwuje i Stare
Wądołki. Jego stan bojowy wynosił około 1400 żołnierzy.
Gdy dowódca SGO Narew dotarł do sztabu Suwalskiej
Brygady Kawalerii dostrzegł, że pojawiła się możliwość
wycofania wojsk między miejscowościami Osowiec, a Ciemno,
po czym zmienił swoją poprzednią decyzję: jednostki
grupy miały jak najszybciej przejść do rejonu Dąbrowa
Wielka, zamiast wycofywać się za Bug. Pułki 18 DP otrzymały
rozkaz wycofania się w kierunku lasu Przeździecko, Drogoszewo,
Łętownica, Srebrna. Poszczególne pułki otrzymały rozkaz
osiągnięcia następujących kierunków marszu i miejsc
stacjonowania: 33 pułk piechoty - kierunek marszu i
postój: Srebrny Borek, Grzymały z zadaniem ubezpieczenia
dywizji od północy na linii Długobórz - Ostrożne - Żabikowo;
71 pułk - kierunek marszu: Łętownica, Krajewo Korytki,
Krajewo z poleceniem zabezpieczenia przemarszu oddziałów
dywizji od Zambrowa; 42 pułk piechoty - kierunek marszu:
najkrótszą trasą do rejonu miejscowości Srebrna, tam
oddział miał ubezpieczyć się placówkami w kierunku wsi
Żabikowo - Szumowo. Oddziały polskie, pomimo wykrwawienia
i wyczerpania, zwinęły dotychczasowe stanowiska i po
uformowaniu kolumn podjęły marsz. Nad ranem dwunastego
września przemęczone pułki, po uciążliwym, nocnym marszu,
osiągnęły rejon wsi Krajewo, Borowe i Ostrożne. Tabory
i jednostki tyłowe 18 DP posuwały się za siłami głównymi,
wioząc ze sobą półtora tysiąca rannych i chorych żołnierzy
w kierunku miejscowości Srebrny Borek.
Niemcy po przerwaniu bitwy o Zambrów przez Polaków
bardzo szybko zorientowali się w dalszych ruchach Polskiej
dywizji. 20 DZmot. z elementami 10 DPanc. otrzymały
rozkaz skierowania się z Zambrowa i Czyżewa w kierunku
Andrzejewa, 206 DP została skoncentrowana w rejonie
Małkini i Nura z poleceniem zamknięcia pierścienia okrążenia
od strony południowo-zachodniej, zaś 21 DP została wysłana
z rejonu Śniadowa w kierunku na wieś Srebrna. Te działania
Niemieckie, w praktyce doprowadziły do całkowitego okrążenia
18 DP.
Pułkownik Kossecki świadom zagrożenia odcięcia dywizji
od innych jednostek SGO, postanowił nie czekając na
całe siły natychmiast przeprowadzić uderzenie na Andrzejewo
siłami: część 33 pułku piechoty i 71 pułku, część 18.
PAL-u, 18. DAC-u, oraz kompani ckm. Natarciem tym próbowano
przebicie się i wydostanie z okrążenia na kierunku południowym
- Andrzejewo i wschodnim - szosa czyżewska, Czyżewo.
O godzinie 9, grupa żołnierzy, prowadzona przez dowódcę
dywizji wyruszyła do natarcia. Atak wspierał ogniem
2 dywizjon 18 PAL-u i bateria 18 DAC-u. Piechota osiągnęła
wzniesienie na północy od Andrzejewa przy wydatnym wsparciu
artylerii, która bardzo celnie ostrzeliwała pozycje
Niemieckie. Gdy na placu boju zaczął zarysowywać się
sukces Polski wyszedł silny kontratak nieprzyjaciela,
wsparty gęstym ogniem moździerzy i artylerii. Płk Stefan
Kossecki został ciężko ranny, przeszyty czterema pociskami,
a atak został zatrzymany. Mocno przetrzebiony oddział
Polski wycofał się do Łętownicy. Wznowiony gwałtowny
i celny ogień 2 dywizjonu 18 PAL-u i baterii ciężkiej
powstrzymał kontratak Niemiecki. Na południowym skraju
Łętownicy pomimo ciągłego nacisku przeciwnika udało
się sformować nową linię oporu.
Niemiecka artyleria ostrzeliwująca Polskie oddziały
pod Łętownicą
Po mimo nieustającego ognia Niemieckiego, około dwudziestu
żołnierzy na ochotnika zgłosiło się do zabrania rannego
dowódcy dywizji z obszaru znajdującego się pod ciągłym
ostrzałem. Po przejściu nie całego kilometra zostali
skoszeni zmasowanym ogniem cekaemów przeciwnika. Ewakuacja,
płk Kosseckiego udała się dopiero kierowcy dowódcy dywizji,
który odwiózł pułkownika do punktu opatrunkowego w Łętownicy.
W tym czasie oddziały zebrane w Łętownicy nie były jeszcze
uporządkowane, by stawić twardy opór nacierającym Niemcom.
Był to prawdopodobnie najkrytyczniejszy moment w ostatnim
boju 18 DP. Sytuację uratowała 6 bateria 18 PAL-u, która
prowadząc ogień z maksymalnym natężeniem, często na
wprost, do blisko podchodzącego przeciwnika, nie dopuściła
do dalszego parcia Niemców.
Po tym pierwszym, nieudanym uderzeniu, dowództwo nad
18 DP objął dotychczasowy dowódca piechoty dywizyjnej,
pułkownik Aleksander Hertel. W godzinach popołudniowych
pułkownik Hertel ponowił natarcie na Andrzejewo. Uderzenie
rozpoczęto o 14:30. Artyleria 18 PAL-u z lasu w Drogoszewie
wspierała natarcie na lewym skrzydle i w centrum, a
dwie baterie 18 DAC na prawym. Gwałtowny i przede wszystkim
precyzyjny ogień prowadzony przez Polskie działa umożliwił
piechocie wyrzucenie przeciwnika z jego pozycji i dalsze
przesuwanie się naprzód. Wycofujących się Niemców, zatrzymał
dowódca 20 Dywizji Zmotoryzowanej generał von Wiktorin
i zażądał od swoich oddziałów zatrzymać Polaków i natychmiast
przejść do kontrataku. Niemieckie przeciwuderzenie z
obu stron Andrzejewa znów zatrzymało Polskie natarcie
i następnie odrzuciło do tyłu, niemal na pozycje wyjściowe,
ale na więcej Niemców nie było stać i ich oddziały zaległy
w ogniu polskiej artylerii i broni maszynowej.
Około godziny 16 Niemcy wznowili natarcie koncentryczne
w kierunku Łętownicy, ale szybko ponownie musieli się
zatrzymać, gdyż ogień z obu skrzydeł polskiej artylerii
był tak potężny, iż wstrzymywał je na miejscu. Na taki
moment czekał pułkownik Hertel i poderwał natychmiast
oddziały do ataku, ponownie odrzucając pod Andrzejewo,
około godziny 16.30, nieprzyjaciela. Równie szybko zareagował
generał Wiktorin wprowadzając na pole bitwy oddziały
odwodowe i wraz z huraganowym ogniem artylerii i ciężkiej
broni piechoty zatrzymali Polskie natarcie. Utknęło
ono około godziny 17 z powodu dużego wyczerpania sił
i amunicji. Krótko po godzinie 17 Niemcy zajęli Paproć
Dużą, skąd skierowali silne uderzenie w bok i na tyły
prawego skrzydła 18 DP. Szczęśliwie odrzuciło ich przeciwnatarcie
wyprowadzone z Łętownicy, wsparte ogniem zgrupowania
artylerii z Drogoszewa. Niemcy kontratakowali, ale w
ogniu artylerii i ciężkich karabinów maszynowych Polskich
cofnęli się na pozycje wyjściowe. Około godziny 18 obie
strony zaległy w polu, przerywając walkę. Obie strony
były mocno wyczerpane nieustającymi działaniami z obu
stron i dużymi stratami. Pole walki między Łętownicą
a Andrzejewem zaściełane było poległymi i ciężko rannymi
żołnierzami obu stron.
Pobojowisko na szosie w okolicy Łętownicy
Równocześnie z próbami wyrwania się z okrążenia od
rana 12 września prowadzone były zacięte walki na północ
od Łętownicy i Srebrnego Borku, gdzie 33 pułk piechoty
ubezpieczał pozostałe oddziały 18 DP. Przeciwnik posiadający
miażdżącą przewagę powoli spychał pułk podpułkownika
Stanka w kierunku Łętownicy, zadając jednak Niemcom
sporych strat. Do wieczora 12 września pułk musiał opuścić
Srebrny Borek i zajął pozycje na północnych przedpolach
Łętownicy. Wykrwawiona dywizja została całkowicie otoczona
na małym skrawku terenu na przedpolach Łętownicy.
Po kilkugodzinnym odpoczynku pułkownik Hertel zarządził
kolejny szturm i wyznaczył jego realizację na godzinę
22, sądząc, że Niemcy nie spodziewają się już tego dnia
kolejnej Polskiej próby przebicia. Sformowany oddział
uderzeniowy "Taran" pod osobistym dowództwem
pułkownika Hertla, który liczył około 500-600 żołnierzy
miał błyskawicznym natarciem rozbić pozycje nieprzyjaciela.
W pierwszej linii uderzać miała piechota, za nią resztki
artylerii, a dalej kolumna służb dywizji i tabory z
rannymi i chorymi. Przed wyruszeniem oddziału spalono
dokumenty dywizji, a sprzęt, którego nie można było
zabrać zniszczono. Podpułkownik Wacław Malinowski z
resztkami 42 pułku i podpułkownik Stanek ze swoim pułkiem
otrzymali rozkaz przebijania się na własną rękę i przedarcia
się do Nura, gdzie oddziały miały sforsować Bug.
Po zapadnięciu zmroku pułkownik Hertel z karabinem
w ręku poprowadził ostatnie uderzenie na Andrzejewo.
Grupa szturmowa biegiem przebyła pole dzielące ją od
Niemców, jednak w połowie drogi zostali zauważeni. Ostrzał
Niemiecki zmasakrował Polaków. Poległo kilkudziesięciu
żołnierzy, m.in. pułkownik Hertel, kapitan Hodakowski,
kapitan Karpiński i wielu innych. Ponad stu ludzi zostało
rannych. Resztki grupy wraz z pododdziałami idącymi
za grupą natarcia wycofały się do Łętownicy. W Łętownicy
zniszczono sprzęt i działa, aby nie nadawały się do
użytku i nie wpadły w ręce nieprzyjaciela. Resztki żołnierzy
otrzymały rozkaz przebijania się na własną rękę. Udało
się to kilku grupom żołnierzy dowodzonym przez oficerów
dywizji.
Grupa podpułkownika Stanka składająca się z resztek
33 pułku piechoty przebiła się w kierunku Zarąb Kościelnych
gdzie jednak wpadła na Niemców i została rozbita w walce.
Grupa podpułkownika Malinowskiego składająca się z resztek
42 pułku przez miejscowości Ruskołęki i Dąbrowę Wielką,
po uciążliwych marszach pod koniec września dołączyła
do SGO "Polesie". Grupa szefa sztabu 18 DP,
podpułkownika Pluty Czachowskiego, około trzystu żołnierzy,
przedzierała się w kierunku Przeździecko - Warchoły,
gdzie została rozbita w dniu 13 września. Grupa majora
Drewnowskiego, w sile dwóch kompani o bardzo niskich
stanach, przeszła w rejon się Czerwonego Boru, po czym,
14 września została rozbita pod wsią Rutka. Kawaleria
dywizyjna 18 DP, która przedzierała się w kierunku Ruskołęka,
również dołączyła do SGO Polesie. Ogółem z kotła pod
Andrzejewem wydostało się około półtora tysiąca żołnierzy,
jednak większość z nich to ucieczki indywidualne lub
niewielkie grupki ludzi.
Jeden z lasów Andrzejewskich, tuż po bitwie
Nie wszyscy jednak postanowili przebijać się dalej.
W Łętownicy, zniszczonej i płonącej od ognia niemieckiej
artylerii, pozostały około trzy-cztery tysiące ciężko
rannych i chorych. Kilkaset częściowo uszkodzonych i
rozbitych pojazdów, około stu woźniców wojskowych i
cywilnych oraz grupa kilkuset żołnierzy, którzy postanowili
pozostać z resztkami dywizji. Ponadto pola bitwy wokół
wsi, a w szczególności między Łętownicą i Andrzejewem
pokryte było poległymi i ciężko rannymi, których nie
dało się ściągnąć z przedpola w ciągu dnia do punktu
opatrunkowego. Jednym z rannych był ciężko kontuzjowany
podpułkownik Witold Sztark, dowódca 18 PAL-u, który
stwierdzając, że jest z pozostałych żołnierzy najstarszy
stopniem wydał rozkaz kapitulacji, po czym wysłał parlamentariuszy
do niemieckiego dowództwa. Polecił im również poprosić
o pomoc Niemców dla rannych i w grzebaniu setek zabitych.
Po bitwie wokół Łętownicy żołnierzy wziętych do niewoli
spotkał różnych los. Dowódca dywizji, pułkownik Kossecki,
leczył się w szpitalu polowym w Łętownicy, gdzie generał
von Wiktorin, osobiście złożył mu gratulacje za stoczoną
bitwę, natomiast w rozkazie dla żołnierzy niemieckich
postawił go, jako wzór odważnego dowódcy. Później został
przewieziony do szpitala w Zambrowie, a potem do Białegostoku.
Po wyjściu ze szpitala w Białymstoku w listopadzie 1939,
chciał przekroczyć granicę i został w Brześciu nad Bugiem
aresztowany przez NKWD. Nic nie wiadomo o jego dalszych
losach. Ciężko rannych Niemcy przewieźli sanitarkami
do szpitala polowego w kościele w Andrzejewie. Po kilku
dniach zostali przeniesieni do miejscowej szkoły lub
szpitali w Zambrowie lub Białymstoku, a następnie ewakuowani
do niewoli.
Wziętych do niewoli zdrowych i lekko rannych, zgrupowano
na placu koszarowym w Zambrowie. W nocy z 13 września,
gdy wszyscy jeńcy leżeli na ziemi, Niemcy wypuścili
na nich luzem głodne i niepojone konie. Powstał popłoch.
Niemcy otworzyli wtedy ogień z broni maszynowej do wstających,
zabijając i raniąc wielu. Ranni jęczeli do rana bez
żadnej pomocy ze strony niemieckiej. Jest to jedna z
najsłynniejszych zbrodni niemieckich na obszarze białostocczyzny.
Po tym wydarzeniu wszyscy zostali przewiezieni z Zambrowa
do koszar w Łomży. Oficerów ulokowano w kościele garnizonowym,
szeregowych natomiast trzymano na placu koszarowym pod
gołym niebem. Po kilku dniach pobytu w Łomży całe zgrupowanie
odeszło pod eskortą do granicznej stacji kolejowej w
Długowie, skąd pociągiem zostali przewiezieni do obozów
jenieckich.
Podsumowanie i wnioski
Wraz z rozbiciem 18 DP przestała istnieć SGO Narew.
Generał Fijałkowski przebywający w sztabie Suwalskiej
BK na wieść o zniszczeniu dywizji załamał się psychicznie
i rozkazał, by brygada wraz z Podlaską BK przeszły do
rejonu Hodyszewa, a następnie do lasów majątku Rudka.
18 DP, w wypadku wyrwania się z matni miała przez Andrzejewo
i Czyżewo maszerować do rejonu Ciechanowca. Był to ostatni
rozkaz gen. Młota Fijałkowskiego, jako dowódcy SGO "Narew",
który po tym poleceniu przekazał dowództwo generałowi
Podhorskiemu, dowódcy Suwalskiej BK.
Wbrew pozorom rozbicie 18 DP nie było dużym sukcesem
Niemców, a operacyjnie nie miało żadnego znaczenia.
Z trzech wielkich jednostek Polskich udało im się zniszczyć
tylko jedną, gdy dwie uciekły i mocno dawały się we
znaki do końca kampanii. Działania korpusu pancerno
zmotoryzowanego Guderiana mogłyby być dużym zagrożeniem
dla wojsk na Lubelszczyźnie gdyby chwilę po dziesiątym
września zdobyty został Brześć i parły dalej na południe.
Jednak stoczone pod Zambrowem i Andrzejewem ciężkie
boje spowodowały, że dywizje niemieckie dopiero 13 września
podjęły marsz w kierunku Brześcia i jak wiemy, nie odegrały
kluczowej roli w kampanii wrześniowej.
Do dziś można zastanawiać się nad losem 18 DP. Czy istniała
możliwość przebicia się już w Zambrowie? Czy jednostki
kawalerii mogły pomóc dywizji? Takich pytań zadać można
więcej, lecz tak naprawdę los 18 DP został przesądzony
w momencie zarządzenia zwrotu zaczepnego, który odrealniony
tylko pogorszył trudną sytuację i skazał dywizję na
okrążenie. Mimo to ofiara krwi złożona na okolicznych
polach Łętownicy i Andrzejewa nie była daremna, ponieważ
walki zatrzymały korpus Guderiana na 2 3 dni uniemożliwiając
szybki marsz w kierunku Brześcia oraz w dużym stopniu
pozwoliły brygadom kawalerii wydostać się z matni, odwracając
uwagę wojsk Niemieckich zaangażowanych w walki z dywizją.
Walki o Zambrów i Andrzejewo stanowią dziś chlubną kartę
w historii Wojska Polskiego, stając się jednym z symboli
niezłomności i waleczności Polskiego żołnierza.
Źródła:
1. Zawilski A., Bitwy Polskiego września, Wydawnictwo
Znak, Kraków 2009
2. Moczulski L., Wojna Polska 1939, Wydawnictwo Poznańskie,
Poznań 1972
3. Kosztyła Z., Wrzesień 1939 na Białostocczyźnie, Białystok
1967
4. http://www.gimzareby.neostrada.pl/bitwa_pod_andrzejewem.htm
5. http://pl.wikipedia.org/wiki/Stefan_Kossecki
Igor Kobyliński
|