Walki SGO "Polesie" z Armią Czerwoną pod Jabłoniem
Do pierwszych większych walk SGO "Polesie" z oddziałami Armii Czerwonej po reorganizacji z 27 września doszło w dniach 28 -29 września 1939 r., w okolicach wsi Jabłoń. Informacje pochodzące z rozpoznania lotniczego i naziemnego zarysowały dwa kierunki działania wojsk sowieckich:
- południowy na Chełm i Lublin;
- północny na Białą Podlaskę i Siedlce[1].
Przed atakiem z południa Grupę zabezpieczała Dywizja Kawalerii "Zaza" i pododdziały Dywizji "Brzoza" (później również Grupa KOP). Natomiast ubezpieczenie kierunku północnego gen. Franciszek Kleeberg powierzył Podlaskiej Brygadzie Kawalerii, która w razie ataku nieprzyjaciela miała ściśle współpracować z Dywizją Piechoty "Kobryń". Po dotarciu do wyznaczonego obszaru wieś Jabłoń i szosę z Wisznic obsadził 9 psk. z baterią dział "Zadora", Paszenki dyon kawalerii KOP "Niewirków", Dawidy 5 puł. W godzinach popołudniowych 28 września sowiecka broń pancerna i kawaleria zaatakowała placówki 3/9 psk. rozmieszczone przy szosie prowadzącej do Wisznic, wyprowadzając uderzenie w kierunku Jabłonia [2]. Pomimo zaskoczenia natarcie bolszewików załamało się pod ogniem karabinów maszynowych i baterii dział. Skuteczna obrona kawalerzystów zaowocowała zniszczeniem 4 czołgów nieprzyjaciela [3]. Intensywna wymiana ognia trwała całą noc, jednak czerwonoarmiści nie zdecydowali się powtórnie zaatakować.
Następnego dnia tj. 29 września Podlaska Brygada Kawalerii około godziny 10 opuściła zajmowane pozycje kierując się w stronę Parczewa. Okolice wsi Jabłoń obsadzić miała Dywizja Piechoty "Kobryń". W tym samym czasie wyszło silne uderzenie 143 Dywizji Strzeleckiej[4], które utrudniło 3/9 psk. wycofanie się. W drodze do Parczewa Podlaska Brygada Kawalerii została zaatakowana przez podjazd kawalerii bolszewskiej pod Kostrami[5]. W godzinach popołudniowych kolumna czołowa Dywizji "Kobryń", która zbliżyła się do wsi i wzgórza Puchowa Góra została zaskoczona atakiem oddziałów sowieckich wyposażonych w broń ciężką[6]. Po wyparciu nieprzyjaciela ze wsi 82 pp. rez. zajął pozycje obronne na skraju Puchowej Góry i lasku przy wzgórzu. Na stanowiska ogniowe skierowano działa 75 mm (bez przyrządów celowniczych) maskując je pomiędzy zabudowaniami[7]. Jednocześnie wysłano patrole rozpoznawcze w kierunku wsi Jabłoń, które stwierdziły wzmożony ruch piechoty i samochodów radzieckich na drogach. Po otrzymaniu pierwszych meldunków artyleria rozpoczęła ostrzeliwanie drogi na Jabłoń i zlokalizowanych pozycji obronnych w obrębie wioski. Zgodnie z rozkazem gen. Kleeberga oddziały gen. Kmicic-Skrzyńskiego miały rozpoznać siły nieprzyjaciela i uderzyć przez Milanów - Dawidy lub Rudne na tyły 143 Dyw. Strzeleckiej[8]. Dowódca 82 pp. rez. ppłk Franciszek Targowski przygotował i w krótkim czasie wyprowadził natarcie. Do ataku wzdłuż drogi Góra Puchowa - Jabłoń ruszył I/82 pp. rez., mając na lewym skrzydle baon spieszonych marynarzy uderzający na północną część wsi. Nacierające baony spychały czerwonoarmistów w zabudowania Jabłonia, spomiędzy których wyjechało kilkanaście czołgów lekkich. Kontrnatarcie broni pancernej bardzo szybko załamało się w ogniu działek ppanc. i granatów ręcznych. Uciekający nieprzyjaciel pozostawiał w polu sprzęt, rannych i zabitych[9]. W trakcie walk o wieś nad pozycję w Puchowej Górze nadleciał klucz samolotów sowieckich, które po zrzuceniu bomb skierowały się nad Jabłoń ostrzeliwując z broni pokładowej polskie oddziały nie wyrządzając jednak większych szkód. Godna podziwu była postawa i poziom wyszkolenia młodych artylerzystów obsługujących baterię dział 75 mm. Pomimo braku przyrządów celowniczych obsługa skutecznie likwidowała naznaczane cele, wydatnie wspomagając natarcie 82 pp. rez.
W lasku leżącym niedaleko wsi powracający z natarcia żołnierze odnaleźli ciała zamordowanych przez czerwonoarmistów podoficerów. Zwłoki zostały odarte z odzienia i porzucone. Był to przedsmak tego, co czekało tych, którzy dostali się w ręce NKWD i Armii Czerwonej. Po zakończeniu walk rozpoczęto porządkowanie szeregów i obliczanie strat[10]. Równocześnie przystąpiono do przesłuchania 50 jeńców, których udało się pochwycić w czasie walki. O ich zadziwiającym przebiegu płk Epler pisał następująco: "Reakcja ich była niespodziewana. Jeńcy zaczęli błagać, aby ich nie odsyłać. Zaczęły się skargi na stosunki w kraju i w wojsku. Opowiadali o nędzy, o złym traktowaniu. (...) Na stosunki w wojsku skarżyli się: w praktyce była przepaść między nimi, a ich przełożonymi. Nawet ich bito. (...) Słuchał też ich własny oficer: nie był chyba zbudowany. Dziwiliśmy się wszyscy. Spodziewaliśmy się raczej fanatyzmu i braku krytycyzmu. Bili się przecież dobrze i bardzo ofiarnie. Gdy już wyczerpali swe wszystkie argumenty zaczęli prosić, aby ich wcielić do polskich oddziałów. (.) przysięgali, że będą nam wierni i pójdą wszędzie z nami"[11]. Pomimo początkowego zaskoczenia postawą czerwonoarmistów gen. Kleeberg wyraził zgodę na wcielenie ich w szeregi SGO "Polesie". Około godziny 20 wyszło ostatnie silne natarcie piechoty nieprzyjaciela wspartej czołgami. Broń pancerna wdarła się w głąb polskich pozycji obronnych, nie wyrządzając większych strat. Pododdziały strzeleckie nie były w stanie odrzucić z Jabłonia baonów 82 pp. rez. Natarcie sowieckie bardzo szybko załamało się umożliwiając przemieszczenie DP "Kobryń" w okolicę lasów Milanów[12].
Przypisy:
[1] Rozkaz organizacyjny gen. bryg. Franciszka Kleeberga o uderzeniu SGO "Polesie" w kierunku Maciejowic i Dęblina, Z dalekiego Polesia... Dokumenty Samodzielnej Grupy Operacyjnej gen. bryg. Franciszka Kleeberga z walk w dniach 18 IX - 6 X 1939, oprac. i wstęp T. Krawczak, Warszawa 1996, dok. nr 19, s. 46.
[2] Relacja dowódcy 9 Pułku Strzelców Konnych z działań we wrześniu 1939 roku, 9 Pułk Strzelców Konnych im. gen. Kazimierza Pułaskiego w kampanii wrześniowej 1939 roku. Wspomnienia i relacje, oprac. i wstęp P. Mikietyński, Kraków 2001, s. 32.
[3] Relacja rtm. Andrzeja Falewicza, Tamże, s. 77.
[4] Był to 635 pułk strzelecki ze 143 Dywizji Strzeleckiej. Do walki wprowadzony został również 487 pułk strzelecki (Agresja sowiecka na Polskę w świetle dokumentów 17 września 1939, t. 3, Działania Frontu Białoruskiego, red. nauk. Cz. Grzelak, Warszawa 1995, s. 300).
[5] Tamże, s. 78.
[6] A. Epler, Ostatni żołnierz polski kampanii roku 1939, reprint, Tel Aviv 1942, s. 73; Komunikat gen. Franciszka Kleeberga informujący dowódców związków taktycznych o położeniu SGO "Polesie", Z dalekiego Polesia., dok. nr 21, s. 52.
[7] A. Epler, Ostatni żołnierz, s. 73.
[8] Rozkaz gen. bryg. Franciszka Kleeberga nakazujący gen. Kmicic-Skrzyńskiemu podjęcie walki z Rosjanami nacierającymi na Milanów, Z dalekiego Polesia., dok. nr 27, s. 60; Rozkaz gen. bryg. Franciszka Kleeberga wyznaczający płk. Adamowi Eplerowi zadania w związku z natarciem Rosjan, Tamże, dok. nr 28, s. 61.
[9] A. Epler, Ostatni żołnierz, s. 75.
[10] Bilans walk płk Epler przedstawił następująco: "Starty były niewielkie: 1 oficer i kilku szeregowych zabitych, kilkunastu rannych. Wzięto ponad 50 jeńców, zdobyto 1 czołg, kilka c.k.m., kilkadziesiąt kb., w tem 2 nowoczesne z lunetami. Kilkadziesiąt trupów sowieckich w czem 1 oficer, pozostało na polu walki (A. Epler, Ostatni żołnierz, s. 76).
[11] Tamże, s. 77 - 78.
[12] Rozkaz gen. bryg. Franciszka Kleeberga nakazujący dowódcom Wielkich Jednostek natarcie i zabezpieczenie uderzenia na Radzyń, Z dalekiego Polesia., dok. nr 31, s. 67. W radzieckim raporcie z przebiegu walk 29 września 1939 r. czytamy: "współdziałanie [pułków] i [grup artylerii armijnej] zmusiły nieprzyjaciela do wycofania się na południowy zachód". Lakoniczny tekst, z oczywistych względów pomija informacje o stratach własnych (Agresja sowiecka na Polskę, s. 300).
Kamil Leśniak
|