Westerplatte
|
Jacek Komuda
Liczba stron: 512
Oprawa broszura
ISBN 978-83-7964-446-9
Fabryka Słów |
Wywiad z Jackiem Komudą
Skąd pomysł aby kolejny raz podjąć próbę opisania wydarzeń, które wydają się już dobrze poznane?
Już na spotkaniach autorskich, kiedy wspominałem, że zamierzam napisać powieść o Westerplatte, przekonałem się, że historia obrony Składnicy Tranzytowej wcale znana nie jest. Oczywiście prawie każdy Polak wie dobrze, że półwysep leży w Gdańsku i zaczęła się tam – w potocznym rozumieniu – II wojna światowa. Ale szczegóły bohaterskiej obrony Składnicy są kompletnie nieznane i to pomimo, że dawno ukazało się wiele publikacji naukowych odkrywających prawdę o tym, kto naprawdę dowodził obroną. Stąd moje „Westerplatte” to powieść napisana poniekąd na życzenie Czytelników. Kiedy jeździłem na spotkania związane z poprzednią powieścią - „Hubalem” dostawałem często pytania – co napiszę dalej? I dlaczego będzie to Westerplatte. A więc siadłem i napisałem. Jest.
Czy znajdziemy w Pana książce nowe, nieznane dotychczas informacje?
Tematyka obrony, a zwłaszcza konfliktu pomiędzy majorem Sucharskim, a kapitanem Dąbrowskim jest doskonale znana historykom – głównie przez prace Mariusza Borowiaka, Mariusza Podhorskiego-Wójtowicza i starsze Janusza Roszko, które wyjaśniają całą genezę konfliktu. Jednak zwykły czytelnik nie ma zielonego pojęcia co tam się działo; może dlatego ciągle pokutuje komunistyczny mit o tym, że jedynym dowódcą był Sucharski, a Niemcy szturmowali placówkę dzień i noc, podczas gdy źródła historyczne podają może trzy szturmy. Chciałem pokazać jednak nie tylko konflikt między dowódcami i bunt kapitana Dąbrowskiego, ale przede wszystkim przybliżyć postacie zwykłych obrońców Westerplatte – żołnierzy, podoficerów, pracowników cywilnych. Ich reakcje w pierwszych minutach wojny i zachowanie w dramatycznych momentach walki.
Czy według Pana miała sens wydłużona obrona składnicy, wykraczająca znacznie poza rozkazy? Czy narażanie życia i zdrowia żołnierzy bez wyraźnego celu militarnego - z dzisiejszego punktu widzenia - było uzasadnione?
Sens obrony Westerplatte jest taki sam jak całej wojny obronnej 1939 roku. Bić się, wiedząc, że nie możemy wygrać czy poddać się bez walki. Cel obrony był przede wszystkim polityczny – taki jak w całej wojnie obronnej – pokazać, że Niemcom nie pójdzie tak łatwo jak z Czechosłowacją i Austrią. Czy los Polski były inny, gdyby nasza armia zaraz po 1 września złożyła broń? Nie! Niemcy tak samo zabijaliby cywilów, stworzyli obozy koncentracyjne, wyniszczali inteligencję, szerzyli terror. Nasi obrońcy mieli zatem poddać się i patrzeć jak wróg podpala domy, wyniszcza naród, strzela do kobiet i dzieci. Czy może jednak pokazać, że nie wejdzie do Polski bezkarnie. Taki sam los czekałby Dąbrowskiego i Sucharskiego niezależnie od tego czy poddaliby się 1 września czy dopiero siódmego. Pierwszy zmarł na gruźlicę, jakiej nabawił się w niewoli, drugi – z powodu zadawnionych chorób. Chyba lepiej, że przed rozłożoną na lata śmiercią wytłukli choć trochę tych cholernych Szwabów.
Czy nie zniechęcił Pana do tematu mało udany i źle przyjęty film „Tajemnica Westerplatte”?
Przeciwnie - mało kogo tak jak mnie cieszą słabe polskie filmy historyczne. To woda na młyn, na koło zamachowe literatury historycznej. Czytelnicy nie zobaczą nigdy historycznego kina polskiego na wysokim poziomie, więc muszą sięgać po książki, gdzie wyobraźnia autora nie jest ograniczona budżetem, ani naciskami politycznymi. W powieści mogę zrobić wszystko, nie ogranicza mnie żadna presja – że komuś coś się nie spodoba i nie dostanę dotacji, nie muszę zarabiać na przychylność polityków i szemranych instytucji, fundacji i władz, jak PISF, które rozdzielają pieniądze. Kij im w rzyć. Literatura to ciągle najbardziej wolne medium w Polsce, które w dodatku samo się finansuje.
Jak Pan odbiera obecne polityczne zamieszanie wokół muzeum Westerplatte?
Wyjątkowo źle. Nie wiem co komu uczynili ci bohaterscy żołnierze z załogi Składnicy, że nawet po śmierci szarpie się ich i wykorzystuje w grze politycznej. Nad wyraz zresztą obłudnej ze strony władz Gdańska, które dopuściły, aby Westerplatte stało się dziś większą ruiną niż pod panowaniem niemieckim.
Czy planuje Pan już kolejną książkę? Czy tematyka może również będzie dotyczyć 1939 roku?
W „Westerplatte” piechota polska nie musiała wreszcie maszerować ku chwale po bobkach kawalerii. Jednak w kolejnej powieści wrócę znowu do koni, choć raczej nie będzie ona miała związku z wojną obronną 1939 roku.
Opis książki
Westerplatte, Wolne Miasto Gdańsk, 1 września 1939, godzina 5:32.
Po krótkiej, półgodzinnej walce, kapituluje polska składnica tranzytowa, zdobyta z zaskoczenia przez niemiecką kompanię szturmową wspieraną ostrzałem pancernika Schleswig-Holstein. Ostatnia placówka potwierdzająca prawa Rzeczypospolitej do Gdańska okazuje się bardzo łatwą zdobyczą. Żołnierze są nieprzygotowani do obrony, dowódcy brak woli walki. Sprzeczne rozkazy łamią morale załogi w pierwszych chwilach wojny. Nad koszarami zawisa złowrogi sztandar ze swastyką. Niemcy świętują szybkie przyłączenie Gdańska do Rzeszy…
Tak wyglądałaby historia obrony Westerplatte, miejsca gdzie zaczęła się II wojna światowa, gdyby nie dramatyczne decyzje i rozkazy wydane przez jednego z dowódców, który wbrew wszystkim zdecydował się walczyć. Gdyby nie poświęcenie i krwawy trud jego żołnierzy, którzy bez rozkazów zdecydowali się pozostać na stanowiskach, aby przywitać Niemców seriami kul zamiast białych flag. Załogi składnicy, jaka w nieludzkim wysiłku, łamiąc rozkazy, buntując się i stawiając desperacki opór, postanowiła za wszelką cenę bronić ostatniego skrawka polskiego wybrzeża w Gdańsku.
Oto książka o żołnierzach z Westerplatte. Powieść historyczna oparta na najnowszych pracach historycznych odsłaniających dramatyczne i nieznane tajemnice siedmiodniowej, bohaterskiej obrony Składnicy Tranzytowej w Gdańsku. Miejsca, gdzie padły pierwsze strzały rozpoczynające II wojnę światową. Miejsca szczególnego dla wszystkich Polaków; gdzie żołnierz polski pokazał, że honor i godność nie mają ceny, a Niemcy słono zapłacili za swoją butę i pewność siebie.
Kto był prawdziwym bohaterem Składnicy Tranzytowej w Gdańsku? Komu naprawdę zawdzięczamy fakt, że placówka nie padła po pierwszym ataku? Jakie tajemnice obrony przez lata pozostawały nieodkryte? Tego wszystkiego dowiecie z „Westerplatte” Jacka Komudy.
|