 |
Wrzesień 1939.
Wojsko Polskie 1935-1939
 |
Autor: praca zbiorcza
Format - 215x300 mm
Liczba stron - 280
Oprawa - twarda z obwolutą
Ilustracje - 785 zdjęć i rysunków
ISBN - 978-83-61529-33-0
Wydawca: ZP Grupa
|
W 70. rocznicę najazdu hitlerowskich Niemiec na Polskę i wybuchu II wojny światowej, trafiła do rąk Czytelników publikacja ukazująca zabytki z tamtej epoki, materialne źródła historyczne zachowane w zbiorach Muzeum Wojska Polskiego, instytucji powołanej przez Marszałka Józefa Piłsudskiego, jako "świątyni pamiątek i sławy oręża polskiego oraz chwały czynów i bohaterów jego". Zawartość książki ukazuje pamiątki z dziejów Wojska Polskiego w latach 1935-1939 oraz bohaterskich bojów wrześniowych i przekona Czytelników, że Muzeum Wojska Polskiego właściwie realizuje intencje i życzenia sformułowane przez Marszałka.
PAMIĄTKI WOJNY OBRONNEJ 1939 ROKU
W ZBIORACH MUZEUM WOJSKA POLSKIEGO
W dziejach wojennych państw i narodów największym uznaniem i sławą cieszą się zabytki-pamiątki zwycięskich bojów, świadectwa triumfów i trofea. Mniej licznie występują pamiątki po porażkach militarnych, czy też klęskach, a główną przyczyną zachowania takich zabytków jest heroiczny kontekst dziejowy i racje etyczne kombatantów. Polska historia wojenna ostatnich dwu stuleci obfituje w porażki i niepowodzenia, ale jednocześnie zapełniona jest galerią postaci bohaterskich i ich romantycznych czynów. Tadeusz Kościuszko, ks. Józef Poniatowski, gen. Józef Sowiński, Julian Konstanty Ordon, Artur Zawisza, Romuald Traugutt, Stefan Okrzeja, Leopold Lis-Kula, ppor. Bogdan Pęczkowski, Stanisław Dąbek, Władysław Raginis, to zaledwie kilka spośród wielu godnych pamięci nazwisk. Tak jest także z pamiątkami z polskich powstań narodowych, a szczególnie z Wojny Obronnej 1939 r. Przechowując je i ukrywając przed okupantem kierowano się głębokim poczuciem patriotyzmu i przeświadczeniem, że przegrana kampania wrześniowa jest tylko epizodem i niepodległość Rzeczypospolitej będzie restytuowana. Takie motywy inspirowały żołnierzy do ukrywania broni w momencie kapitulacji i ukrywania oraz przechowywania znaków bojowych - sztandarów pułkowych. Takie też motywy kierowały działaniami prezydenta Stefana Starzyńskiego i dyrektora Muzeum Narodowego Stanisława Lorenza w akcji ratowania pamiątek narodowych z płonącego Zamku Królewskiego, z archiwów, bibliotek i muzeów (np. ukrycie obrazu J. Matejki - "Bitwa pod Grunwaldem").
Po zakończeniu wojny nowa, obca ideologicznie władza, zachowane i ujawnione pamiątki z 1939 r. traktowała nieprzychylnie jako świadectwa bytu niepodległej II Rzeczypospolitej. Dlatego wiele zabytków i pamiątek pozostawało w ukryciu jeszcze kilkanaście i kilkadziesiąt lat po wojnie, a niektóre nieujawnione pozostają do czasów obecnych (do 70. rocznicy wojny obronnej 1939 r.). Łagodniejsze poglądy władzy na dzieje II Rzeczypospolitej i na kampanię 1939 roku wymuszone patriotyczną postawą społeczeństwa i środowisk kombatanckich, a także rezultatami badań historyków powodowały jednak, że stopniowo ujawniano ukryte pamiątki, a w szczególności sztandary. Działania te organizowało Muzeum Wojska Polskiego i ich efekty wzbogacały zbiory muzealne.
Koniec lat 50. i lata 60., czyli okres tzw. gomułkowskiej odwilży, przyniósł najbardziej znaczące w tej materii efekty. Wówczas to tematyka historyczna o nastawieniu antyniemieckim, popierana przez władze i propagowana poprzez media (prasa, film, np. "Krzyżacy", obchody 1000-lecia Państwa Polskiego.) aktywizowała społeczeństwo, przyczyniając się także do wzbogacenia muzealnych zbiorów. W czasie prasowej akcji "szukamy wrześniowych sztandarów" odnaleziono wiele ukrytych znaków bojowych, a także uzyskano bardzo dużo relacji świadków o losach sztandarów i ukrytych okazach uzbrojenia.
Spektakularnym sukcesem było odnalezienie po długotrwałych poszukiwaniach w 1964 r. w Warszawie w pobliżu Jeziorka Kamionkowskiego armaty ppanc. wz. 36 syst. Bofors, zakopanej przez żołnierzy w leju po bombie w końcu września 1939 r. przed kapitulacją stolicy. Wartość historyczna tego znaleziska wzrosła niepomiernie, gdy okazało się, że armatka należała do 21. Pułku Piechoty "Dzieci Warszawy" i była ufundowana przez Farmację Polską w ramach społecznej akcji Funduszu Obrony Narodowej. W trakcie poszukiwań armatki znaleziono na dnie jeziorka porzuconą amunicję, a także jeden z pierwszych w zbiorach muzealnych, rewelacyjny polski przedwojenny karabin przeciwpancerny Ur. Wówczas też jeden z mieszkańców Grochowa wskazał ukryty przez siebie w 1939 r. ciężki karabin maszynowy wz. 30. Odnaleziono ten zabytek zakopany w skrzyni koło dzwonnicy kościoła na Kamionku. Podobnie jak armatka, karabin ten miał inskrypcję dedykacyjną informującą, że jest to broń ufundowana w ramach akcji FON przez społeczeństwo Ziemi Wieluńskiej w 1937 r.
Zabytki z kampanii wrześniowej 1939 r. wpływały do Muzeum Wojska Polskiego sukcesywnie od 1946 r. Jednym z pierwszych eksponatów o znaczeniu wręcz symbolicznym był pocisk artylerii głównej pancernika "Schleswig-Holstein" znaleziony na Westerplatte i przywieziony w 1946 r. z Gdyni przez porucznika Aleksandra Czerwińskiego wraz z innymi zabytkami z Polskiej Marynarki Wojennej: działem przeciwlotniczym Vickers kal. 40 mm zdjętym z wraku niszczyciela ORP "Wicher", czy elementami wyposażenia okrętów podwodnych "Ryś" i "Żbik", które wróciły do Gdyni po pięcioletnim internowaniu w Szwecji. Symbolika tego zdarzenia wynika z faktu, że wojna zaczęła się na Wybrzeżu od strzałów pancernika "Schleswig-Holstein" na Westerplatte i pocisk - świadectwo rozpoczęcia wojny trafił jako jeden z pierwszych do zbiorów Muzeum Wojska Polskiego po zakończeniu wojny.
W ciągu kilkudziesięciu lat, jakie upłynęły od zakończenia wojny, zabytki z września 1939 r. odnajdywane były przypadkowo, najczęściej przy robotach ziemnych lub budowlanych. Wymiar symboliczny miało odnalezienie 12 września 1979 r. w czasie prac ziemnych przy budowie szpitala bródnowskiego w Warszawie przy ul. Kondratowicza kolejnej armaty ppanc. Bofors wz. 36. Poszukując informacji o zabytku, dzięki współpracy z prasą ("Express Wieczorny") uzyskano relację mjra Grudzińskiego, dowódcy kompanii przeciwpancernej, do której ta armatka należała. Okazało się, że 79. Pułk Piechoty "Strzelców Słonimskich", broniący Warszawy na odcinku Żerań-Bródno, atakowany był gwałtownie w dniu 17 września 1939 r. W czasie bombardowania armatka ppanc. dowodzona przez ppor. Adama Rachwała została wraz z obsługą zasypana ziemią od bliskiego wybuchu bomby lotniczej. Polacy musieli się wycofać, a działo i polegli żołnierze pozostali zasypani; odnaleziono ich prawie dokładnie w 40 lat od momentu śmierci na polu chwały.
Mniej dramatyczne, acz niezwykle cenne znaleziska to: odkrycie w zamurowanej skrytce w rozebranym domu przy ulicy Toruńskiej znakomicie zachowanego egzemplarza karabinu ppanc. Ur wz. 35 oraz odnalezienie w czasie prac remontowych domu przy ulicy Nobla w Warszawie na Saskiej Kępie ciężkiego karabinu maszynowego wz. 30 z pełnym wyposażeniem. W czasie opracowania naukowego tego zabytku ustalono, że ckm ten należał do 2. plutonu 7. kompanii 336. Pułku Piechoty, który bronił Warszawy na tym odcinku we wrześniu 1939 r.
Rozwijający się prężnie w Polsce od lat 70. XX w. ruch kolekcjonerski to także coraz liczniejsze działania, które określić można terminem "archeologia pól bitewnych". Działający w tej sferze poszukiwacze penetrowali tereny sławnych pobojowisk z września 1939 r. (Bzura, Modlin, Iłża, Kock, Tomaszów Lubelski.), odnajdując ukryte w ziemi, a czasem przechowywane przez miejscową ludność okazy uzbrojenia, umundurowania, wyposażenia i sprzętu Wojska Polskiego II RP. Najbardziej okazałym efektem takiej działalności jest otwarcie Muzeum Ziemi Sochaczewskiej i Pola Bitwy nad Bzurą. Zabytki z penetracji pól bitewnych zasiliły zbiory wielu muzeów regionalnych, a także kolekcje prywatne. Muzeum Wojska Polskiego, jako nieformalny od wielu lat patron ruchu archeologii pól bitewnych, współpracując z wieloma poszukiwaczami, pozyskało wiele unikatowych zabytków. Najbardziej efektownym i cennym obiektem jest znaleziony w twierdzy Modlin kompletny zestaw ołtarza polowego kapelana wojskowego z 1939 r. Zestaw ten umieszczony w metalowej skrzyni-walizie, przystosowany do przenoszenia i szybkiego rozstawiania w doraźnych, polowych okolicznościach, po konserwacji został umieszczony w stałej ekspozycji Muzeum, ukazując tym samym, jak ważną sferą życia wojska było duszpasterstwo wojskowe i opieka duchowna nad żołnierzami.
Sztandary pułkowe - świadkowie wrześniowych bojów trafiały do zbiorów Muzeum Wojska Polskiego po roku 1945 sporadycznie, rzadziej w latach stalinowskiego terroru, częściej w czasie akcji poszukiwania w okresie 1959-70. Ogółem w zbiorach MWP znalazło się 95 sztandarów i części sztandarów w postaci głowic - orłów sztandarów. Mimo coraz mniejszych szans na odkrycie zaginionych sztandarów, w roku 70. rocznicy kampanii wrześniowej w maju 2009 r. odnaleziono kolejny zaginiony znak pułkowy - płat sztandaru 6. Pułku Ułanów Kaniowskich ze Stanisławowa. Pozostawał ukryty, zalutowany w metalowej tulei w grobowcu rodzinnym p. Jana Suzina (znanego wieloletniego spikera Telewizji Polskiej), który wraz z bratem przekazał zabytek do Muzeum.
To wydarzenie podtrzymuje wśród muzealników nadzieję, że nawet największy upływ czasu nie zawsze unicestwia pamiątki przeszłości, że zdarzają się szczęśliwe dla zabytków okoliczności, które przywracają je narodowi.
Roman Matuszewski
Kurator Działu Zbiorów Głównych MWP
|